Arturo Mari: Różnice pomiędzy wersjami

Z Centrum Myśli Jana Pawła II - WIKIJP2
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 27: Linia 27:
 
  |cytat  = Modlił się wszędzie - w kaplicy, lecz również siedząc na fotelu w tak zwanych chwilach wypoczynku, która dla Niego nigdy prawdziwym wypoczynkiem nie były. Modlił się, kiedy ktoś umarł - przyjaciel, jakaś znana osoba, ofiary zamachu czy wypadku. Modlił się, kiedy się dowiadywał, że sytuacja polityczna jest poważna, kiedy w jakiejś części świata wybuchała wojna. Modlił się, kiedy miał problem, na przykład kiedy otrzymał jakąś złą wiadomość o sytuacji, którą trzeba było rozwiązać. Natychmiast szedł do kaplicy i pozostawał w niej, aż rozstrzygnął swój problem. Modlił się również w miejscach, do których jeździł.
 
  |cytat  = Modlił się wszędzie - w kaplicy, lecz również siedząc na fotelu w tak zwanych chwilach wypoczynku, która dla Niego nigdy prawdziwym wypoczynkiem nie były. Modlił się, kiedy ktoś umarł - przyjaciel, jakaś znana osoba, ofiary zamachu czy wypadku. Modlił się, kiedy się dowiadywał, że sytuacja polityczna jest poważna, kiedy w jakiejś części świata wybuchała wojna. Modlił się, kiedy miał problem, na przykład kiedy otrzymał jakąś złą wiadomość o sytuacji, którą trzeba było rozwiązać. Natychmiast szedł do kaplicy i pozostawał w niej, aż rozstrzygnął swój problem. Modlił się również w miejscach, do których jeździł.
 
  |źródło = Arturo Mari, ''Do zobaczenia w raju'', TBA Komunikacja Marketingowa, Poznań 2005, s. 63
 
  |źródło = Arturo Mari, ''Do zobaczenia w raju'', TBA Komunikacja Marketingowa, Poznań 2005, s. 63
 +
|width  =
 +
|align  =
 +
}}
 +
 +
{{Cytat box
 +
|cytat  = Nigdy nie robił różnicy pomiędzy głowami państwa i zwykłymi ludźmi. Od głów państwa oczekiwał wręcz znacznie więcej. Nigdy nikogo nie potępił, ale nigdy też nie przepuszczał okazji, żeby wstawiać się za ludźmi prześladowanymi. Kiedy trzeba było bronić rodziny lub wymóc szacunek dla jej wartości, dla pracy, dzieci, godności ludzkiej, nigdy nie liczył się z rangą tych, z którymi rozmawiał, kimkolwiek byli.
 +
|źródło = Arturo Mari, ''Do zobaczenia w raju'', TBA Komunikacja Marketingowa, Poznań 2005, s. 103
 
  |width  =  
 
  |width  =  
 
  |align  =  
 
  |align  =  
 
}}
 
}}

Wersja z 09:31, 21 sty 2014

Arturo Mari (ur. 1940 w Rzymie[1]) – fotograf watykański, osobisty fotograf papieża Jana Pawła II. Jest autorem wielu albumów poświęconych Janowi Pawłowi II, wykonał ok. miliona jego zdjęć. Pracował jako fotograf kolejnych papieży przez 51 lat. W czerwcu 2007 r. przeszedł na emeryturę.

miał dwie oficjalne funkcje. 1 - fotokronikarz "L'Osservatore Romano", szef działu fotograficznego. 2 - osobisty fotografi papieża - w tej roku uczestniczy w prywatnych wydarzeniach jego życia.

przez 52 lata pracował jako fotograf sześciu papieży (Piusa XII, Jana XXIII, Pawła VI, Jana Pawła I, Jana Pawła II)

Moja działalność, tutaj na Watykanie, rozpoczęła się 9 marca 1956 roku w czasie pontyfikatu Piusa XII. Pierwsze 3 lata mojej pracy przypadły na czas pontyfikatu tego właśnie papieża. Potem, stale jako fotoreporter dziennika „L'Osservatore Romano”, towarzyszyłem kolejnym papieżom: Janowi XXIII, Pawłowi VI, Janowi Pawłowi I, aż po obecny pontyfikat Jana Pawła II. Pasję fotografowania odziedziczyłem zapewne po ojcu. Gdy miałem 5 lat, po raz pierwszy pomagałem mu w ciemni fotograficznej.

Mój ojciec był fotografem amatorem, więc abym nie spędzał bezczynnie czasu na ulicy, zaprowadzał mnie do laboratorium fotograficznego w miejscowej szkole. Gdy miałem 6 lat, wiedziałem już wszystko o fotografii.

Można tak powiedzieć, ponieważ i mój ojciec, i mój dziadek pracowali w Watykanie. Za Spiżową Bramą wiedziano o mojej pasji. Gdy miałem 16 lat, hrabia Giuseppe Dalla Torre, ówczesny dyrektor „L’Osservatore Romano”, zapragnął mnie poznać, ponieważ spodobały mu się moje zdjęcia. Pamiętam jak dziś, że wyznaczył mi spotkanie na 9 marca 1956 r. o godz. 11. Tego dnia zostałem przyjęty jako fotograf i „wcielony” do firmy fotograficznej „Giordani”, ponieważ w tamtych odległych latach przy „L’Osservatore Romano” nie istniała jeszcze sekcja fotograficzna. Od samego początku moim zadaniem było dokumentowanie pontyfikatu – zajmowałem się tym przez 51 lat!

Nie powiem nic nowego, jako sześcioletni chłopak podpatrywałem warsztat ojca, również fotografa. Chciałem robić to co on. Ale to było za mało, dlatego ojciec pomógł mi w wyborze szkoły. Rzymskie technikum kształciło na trzech kierunkach: fotografia, film i dźwięk. Byłem jednak za młody by zostać uczniem jednej z dwóch takich placówek oświatowych w Rzymie.

Praktycznie od pontyfikatu Jana Pawła II, gdzie wykonałem pierwsze zdjęcia nowego papieża po konklawe, zostałem szefem działu foto w L'Osservatore Romano.

Arturo Mari o Janie Pawle II

Nigdy nie widziałem, żeby podarował sobie choć dwie minuty odpoczynku. Zrobiłem wiele zdjęć w tak zwanych miejscach wypoczynku Ojca Świętego, lecz cóż to był za wypoczynek! Wakacje były dla Niego czasem największej pracy. To tam, w Valle d'Aosta i w Castel Gandolfo, pisał encykliki oraz listy. Harował do rana do wieczora. Albo modlił się i również Jego modlitwa była zjawiskiem niezwykłym...
— Arturo Mari, Do zobaczenia w raju, TBA Komunikacja Marketingowa, Poznań 2005, s. 62


Modlił się wszędzie - w kaplicy, lecz również siedząc na fotelu w tak zwanych chwilach wypoczynku, która dla Niego nigdy prawdziwym wypoczynkiem nie były. Modlił się, kiedy ktoś umarł - przyjaciel, jakaś znana osoba, ofiary zamachu czy wypadku. Modlił się, kiedy się dowiadywał, że sytuacja polityczna jest poważna, kiedy w jakiejś części świata wybuchała wojna. Modlił się, kiedy miał problem, na przykład kiedy otrzymał jakąś złą wiadomość o sytuacji, którą trzeba było rozwiązać. Natychmiast szedł do kaplicy i pozostawał w niej, aż rozstrzygnął swój problem. Modlił się również w miejscach, do których jeździł.
— Arturo Mari, Do zobaczenia w raju, TBA Komunikacja Marketingowa, Poznań 2005, s. 63


Nigdy nie robił różnicy pomiędzy głowami państwa i zwykłymi ludźmi. Od głów państwa oczekiwał wręcz znacznie więcej. Nigdy nikogo nie potępił, ale nigdy też nie przepuszczał okazji, żeby wstawiać się za ludźmi prześladowanymi. Kiedy trzeba było bronić rodziny lub wymóc szacunek dla jej wartości, dla pracy, dzieci, godności ludzkiej, nigdy nie liczył się z rangą tych, z którymi rozmawiał, kimkolwiek byli.
— Arturo Mari, Do zobaczenia w raju, TBA Komunikacja Marketingowa, Poznań 2005, s. 103