Pielgrzymka zagraniczna (51): Różnice pomiędzy wersjami
m (→Zobacz także) |
|||
Linia 70: | Linia 70: | ||
== Zobacz także == | == Zobacz także == | ||
− | [[Podróże apostolskie Jana Pawła II]] | + | |
+ | [[Pielgrzymki do Polski]] | ||
+ | |||
+ | [[Podróże apostolskie Jana Pawła II]] | ||
+ | |||
+ | [[Europa]] | ||
+ | |||
+ | [[Polska]] | ||
[[Kategoria:Pielgrzymki zagraniczne Jana Pawła II]] | [[Kategoria:Pielgrzymki zagraniczne Jana Pawła II]] | ||
[[Kategoria:Hasła WAM]] | [[Kategoria:Hasła WAM]] |
Wersja z 15:14, 14 kwi 2014
Treść hasła została przygotowana z wykorzystaniem treści publikacji (red.) Antoni Jackowski, Izabela Sołjan, "Leksykon pielgrzymek Jana Pawła II", Wydawnictwo WAM, Kraków 2005. o. Maciej Zięba OP, „Jestem z Wami: kompendium twórczości i nauczania Karola Wojtyły - Jana Pawła II”, Wydawnictwo M, Kraków 2010
Pięćdziesiąta pierwsza podróż apostolska (poza terytorium Watykanu i Włoch) odbyta przez Jana Pawła II w dniach 1 – 9 czerwca 1991 oraz 13 – 16 sierpnia 1991 roku. Była to czwarta pielgrzymka zagraniczna Jana Pawła II do Ojczyzny.
Przebieg pielgrzymki
1 – 9 czerwca (1.ETAP) 13 – 16 sierpnia 1991 (2.ETAP) POLSKA
Cel pielgrzymki
Wskazanie rodakom drogi postępowania w nowych warunkach politycznych. Beatyfikacje trojga sług Bożych: bpa Józefa S. Pelczara, m. Bolesławy Lament i o. Rafała Chylińskiego (1. etap); VI Światowy Dzień Młodzieży na Jasnej Górze, beatyfikacja Anieli Salawy (2. etap).
Przebieg wizyty w Polsce
XXX
Charakterystyka i najważniejsze przesłanie pielrzymki
XXX
naszej słabości» (Rz 8,26). Większość homilii spinała klamrą katecheza nawiązująca do poszczególnych przykazań Dekalogu. W trasie pielgrzymki uwzględniono nowe ośrodki, których Ojciec Święty przedtem nie odwiedzał. Wyniósł na ołtarze kolejne osoby zmarłe w opinii świętości. Podczas mszy św. beatyfikacyjnej o. Rafała Chylińskiego Papież piękne słowa poświęcił Warszawie. Mówił m.in.: Pod koniec I Rzeczypospolitej, a także po jej upadku, właśnie Warszawa stała się widownią odradzania się dojrzałej miłości ojczyzny. To tutaj, w stolicy, kształtowała się myśl obywatelska i podejmowano odważne działania mające na celu ratowanie zagrożonej ojczyzny. Szczytowym osiągnięciem tamtego patriotycznego zrywu było, jak wiadomo, uchwalenie Konstytucji 3 maja. (...) Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie ginie. Toteż nic dziwnego, że właśnie w Warszawie (...) rozpoczął się następny akt tego heroicznego dramatu Polaków, do którego ich popychała miłość ojczyzny, mianowicie powstanie listopadowe. Tutaj się ono zaczęło, objęło wprawdzie cały kraj, ale tutaj też się skończyło. Symbolem pozostanie postać generała Sowińskiego (...), który na niedalekiej Woli usiłował zagrodzić wrogowi wejście do stolicy i tam oddał życie. «Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje» (J 15,13) - powiedział Chrystus. Chrystus sam jest pierwszym wśród tych, którzy dawali życie: za bliźnich, za sprawę, za ojczyznę. Nie brak w naszych dziejach Jego naśladowców. Jeśli pamiętamy o tej wielkiej daninie krwi, jaką Warszawa tyle razy składała na ołtarzu miłości Ojczyzny, jawi się nam nasza stolica- zwłaszcza w chwilach podniosłych - jako męczeńskie sanktuarium narodu.
Ważnym wydarzeniem w dziejach Kościoła polskiego i Kościoła powszechnego był odbywający się w Częstochowie VI Światowy Dzień Młodzieży. Po upadku komunizmu w latach 1989-1990 była to pierwsza sposobność spotkania się młodzieży z Zachodu i Wschodu. W przemówieniu powitalnym do młodzieży Ojciec Święty mówił m.in. o Jasnej Górze jako o sanktuarium które wpisało się głęboko w dzieje jednego narodu, a równocześnie otwiera się szeroko w stronę wszystkich narodów i ludów Europy i całego świata. Wy, młodzi, wiecie już o tym dość dużo. Wielu z was nie jest tutaj po raz pierwszy. Zwłaszcza w ostatnich latach znajdowaliście tutaj drogę na szlakach pieszych pielgrzymek, bardzo często z pielgrzymującymi na Jasną Górę waszymi rówieśnikami z Polski. Następnie Papież wypowiedział ważne słowa: Trzeba, ażeby to, co przez długie dziesięciolecia było na tym kontynencie rozdzielone przemocą, zbliżyło się do siebie. Ażeby Europa dla dobra całej ludzkiej rodziny szukała na przyszłość jedności, wracając do swych chrześcijańskich korzeni. Te korzenie znajdują się na Zachodzie i na Wschodzie. Od Zachodu (w Composteli) przesunęliśmy się bliżej Wschodu, choć jeszcze jesteśmy w centrum Europy. Chodzi o to, że przyszłość należy do was, do młodych. A chodzi właśnie o tę naszą wspólną przyszłość. Trzeba, abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu, w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie stawali się świadkami Chrystusowych błogosławieństw: «Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi» (Mt 5,9). Podczas homilii (15 VIII) Jan Paweł II podkreślał: Ten szósty z kolei Światowy Dzień Młodzieży posiada swoje szczególne znamię, które odróżnia go od poprzednich: po raz pierwszy uczestniczą w nim licznie młodzi ludzie z Europy Wschodniej. Jakże nie widzieć w tym wydarzeniu wielkiego daru Ducha Świętego - razem z wami składam Mu za to dzięki. Po długim okresie, w którym granice pozostawały właściwie zamknięte, Kościół w Europie może w końcu oddychać swobodnie obydwoma swoimi płucami. Wasza obecność, drodzy młodzi przyjaciele z Europy Wschodniej, jest dziś niezmiernie ważna. Kościół powszechny potrzebuje waszego świadectwa chrześcijańskiego jako cennego skarbu: świadectwa, za które trzeba było często płacić wielką cenę cierpienia w wyobcowaniu, prześladowaniach, w więzieniu, wielką cenę. Dziś nadeszła wreszcie wasza godzina. W okrutnych latach próby Kościół i następca św. Piotra nie zapomniał nigdy o was. Tu, w jasnogórskim sanktuarium, możecie teraz dać światu publiczne świadectwo waszej przynależności do Chrystusa i waszej jedności z Kościołem. (...) Na ciebie, droga młodzieży europejskiego Wschodu i Zachodu, stawia stary kontynent w budowaniu owego «wspólnego domu», od którego oczekujemy przyszłości zbudowanej na solidarności i pokoju. (AJ)
Trudny dar wolności / o. M. Zięba OP
Bez wątpienia była to najbardziej dramatyczna pielgrzymka. By to zrozumieć, trzeba sobie przypomnieć jej kontekst. Polska w ciągu zaledwie paru miesięcy zmieniła system polityczny, ekonomiczny i – w znacznej mierze – kulturowy. Wprawdzie, na szczęście, nie polała się krew, ale w społeczeństwie dokonała się prawdziwa rewolucja. W dodatku najbardziej znaczące i odważne grupy społeczne w PRL poczuły się w wolnej Polsce pokrzywdzone.
Wielkie, nieefektywne zakłady przemysłowe są zamykane, a robotnicy idą na – nieznane w PRL – bezrobocie; PGR-y są likwidowane, a hołubieni w PRL prywatni producenci żywności, chłopi, nagle są zagrożeni nadprodukcją ergo bankructwem; szanowany dotąd przez wszystkich Kościół atakowany jest przez media za cenzurowanie i kontrolowanie życia publicznego (post-komuniści wmawiają społeczeństwu, że czarny zastąpił czerwonego). Mamy więc do czynienia w początku lat dziewięćdziesiątych z trwającą w Polsce – jak to określił jeden z publicystów – zimną wojną religijną. Większość społeczeństwa żyje w totalnej niepewności jutra (choćby dlatego, że szaleje inflacja), a całe społeczeństwo doświadcza wielkiego szoku transformacji. Nie trzeba dodawać, że taki stan nie sprzyja racjonalnej debacie, wspiera natomiast poglądy skrajne i demagogiczne.
Do takiej właśnie Polski, mając jako hasło przewodnie: Bogu dziękujcie… Ducha nie gaście, przyjeżdża Jan Paweł II w 1991. Ten trudny i bolesny kontekst pomaga zrozumieć, dlaczego pielgrzymka ta nie została właściwie zrozumiana, a nawet dobrze przyjęta. Media i kręgi niechętne Kościołowi dopatrywały się bowiem wszędzie deptania procedur demokratycznych oraz papieskich aspiracji do chomeinizacji państwa i złamania jego świeckości. Po drugiej stronie ideologiczni politycy i działacze katoliccy doszukują się w wypowiedziach Ojca Świętego pełnej konfirmacji swych radykalnych poglądów, często wręcz niezgodnych z katolicką nauką społeczną. Prawda jest jednak zupełnie inna. Tematem papieskiej wizyty jest Dekalog, a jej podstawową tezą konstatacja: żywotna demokracja potrzebuje podglebia wartości, że jej istotą nie są same tylko głosowania i procedury, ale stale pielęgnowana kultura demokratyczna.
Jednym z podstawowych tematów, o których mówi Papież, jest dobre korzystanie z wolności. Dobrze przecież znamy przypadki jej nadużywania – to czasy saskie, o których – jako o wielkim ostrzeżeniu dla współczesnej Polski – mówił w Warszawie Jan Paweł II. Wypowiedział się też na temat wielkiej roli mediów oraz ludzi wpływających na opinię publiczną, w tym polityków, w procesie kształtowania demokracji. Sama wolność wypowiedzi nie wystarczy, przypomniał Jan Paweł II w Olsztynie. Można bowiem prawdę ideologizować i upartyjniać: Niewiele daje wolność mówienia, jeżeli słowo wypowiedziane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, a może nawet nienawiścią i pogardą dla innych – dla tych, którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki będzie pożytek z mówienia i pisania, jeżeli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy i dzielić się nią, ale tylko by zwyciężać w dyskusji i obronić – może właśnie błędne – stanowisko. Demokracja musi być budowana na solidnych aksjologicznych fundamentach, których źródłem jest uniwersalny Dekalog. Dopiero w tym kontekście można w demokracji używać swojej wolności: Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia. Z tego trzeba zrobić rachunek sumienia u progu III Rzeczypospolitej.
Szczególne znaczenie w budowaniu kultury i wspólnoty demokratycznej, a więc dojrzałego i wspólnego korzystania z wolności, zajmuje rodzina. Papież w ostrych słowach przeciwstawia się – rozpowszechnionej wśród elit – filozofii indywidualizmu i wierze w niejako samoczynny charakter demokracji. Takie przekonania rozbijają tkankę społeczną i grożą autodestrukcją demokracji. Jan Paweł II zwraca na to uwagę w dramatycznych i bardzo osobistych słowach: Czy wolno lekkomyślnie narażać polskie rodziny na dalsze zniszczenie? Nie można tutaj mówić o wolności człowieka, bo to jest wolność, która zniewala. Może dlatego mówię tak jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja Matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie to wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie boleć! Was także powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać. Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!
Ten dramatyczny apel Ojca Świętego bardzo wolno przebijał się do świadomości elit zafascynowanych wolnością i przekonaniem, że jej osiągnięcie jest już dotarciem do mety, że uruchamia niewidzialną rękę nie tylko rynku, ale i całego życia społecznego. Świadomość, że zdobycie niepodległości jest nowym początkiem, powoli przebijała się do polskich umysłów. Proces ten zainicjował w roku 1991 Jan Paweł II – znacznie lepiej rozumiany dopiero z upływem lat.
Innym wielkim problemem było ustalenie miejsca Kościoła w życiu publicznym w wolnej Polsce. Z jednej strony, wielu ludzi Kościoła uzurpowało sobie prawo do mówienia w imieniu polskich katolików stanowiących ponad dziewięćdziesiąt procent całego społeczeństwa, a wielu polityków mieniących się chrześcijańskimi ideologizowało wiarę i starało się przełożyć ją w prosty sposób na polityczne działania; z drugiej strony – każda forma obecności religii w życiu publicznym oburzała media i agresywnie nastawiała sporą część społeczeństwa przeciw klerykalizacji życia w Polsce. Jej symptomami miałyby być powrót kapelanów do więzień i wojska, obecność księży w mediach czy powrót religii do szkół. Dziś te sprawy nie budzą tak wielkich wątpliwości i emocji, ale wówczas ton agresji wobec Kościoła był szeroko rozpowszechniony. Do tych nabrzmiałych kontrowersji odniósł się Papież w Lubaczowie, mówiąc, że postulat neutralności światopoglądowej państwa jest słuszny głównie w tym zakresie, że państwo powinno chronić wolność sumienia i wyznania wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego, jaką religię lub światopogląd oni wyznają. Ale postulat, ażeby do życia społecznego i państwowego w żaden sposób nie dopuścić wymiaru świętości, jest postulatem ateizowania państwa i życia społecznego i niewiele ma wspólnego ze światopoglądową neutralnością. Potrzeba wiele wzajemnej życzliwości i dobrej woli, ażeby dopracować się takich form obecności tego co święte w życiu społecznym i państwowym, które nikogo nie będą raniły i nikogo nie uczynią obcym we własnej ojczyźnie, a tego właśnie doświadczaliśmy przez kilkadziesiąt ostatnich lat.
Wiele lat trwała jeszcze w Polsce zimna wojna religijna, ale słowa zasiane podczas pielgrzymki w 1991 powoli wzrastały. Coraz lepiej rozumiano przesłanie Ojca Świętego, doświadczenie coraz bardziej przekonywało o prawdziwości zagrożeń, o których mówił Papież. Sześć lat później, w 1997, Jan Paweł II przyjechał już do innej Polski, do dużo bardziej dojrzałego społeczeństwa.
Źródła
Bibliografia
- (red.) Antoni Jackowski, Izabela Sołjan, "Leksykon pielgrzymek Jana Pawła II", Wyd. WAM, Kraków 2005, s. 489-493
- o. Maciej Zięba OP, Jestem z Wami: kompendium twórczości i nauczania Karola Wojtyły - Jana Pawła II, Wydawnictwo M, Kraków 2010, s. 281-285 ISBN 9788375952520
- Jan Paweł II, Dzieła zebrane, Wydawnictwo M, Kraków 2006, t. IX, s. 431-629.
- Insegnamenti di Giovanni Paolo II, Libreria Editrice Vaticana, Rzym xxx, t.XIV,2, s.2109-287